Zawsze w drodze...
Zatrzymujemy się, ale tylko na chwilę, bo nasze życie to nieustanna wędrówka. Zakorzenieni w winnym krzewie chcemy trwać przy Panu i czekać na Jego wezwania.
Wszystkie okoliczności dnia dzisiejszego sprzyjały zatrzymaniu się w drodze. Upał doskwierał, a zmęczenie powalało z nóg. Po śniadaniu w Nacławiu udaliśmy się przez las w kierunku Kościernicy, tradycyjnie z różańcem i Litanią do Wszystkich Świętych na ustach.
Pani Krysia, która wskazała nam drogę, dała też wskazówkę, by w razie czego pytać o drogę ludzi zbierających jagody i właśnie w momencie, gdy mieliśmy wątpliwości gdzie iść, zobaczyliśmy zbieracza jagód :). Potem w podobnej sytuacji przyjechał leśniczy i wskazał nam drogę. Dziś w Kościele Ewangelia o tym jak Pan nauczał nad jeziorem, dlatego nie mogliśmy nad jeziorem nie być.
Z trudem dotarliśmy do Kościernicy i tam już zatrzymaliśmy się. Nie było mowy, by pójść dalej. Zmęczenie było tak wielkie, że niektórzy z trudem podnosili się z ziemi.
Jesteśmy już w Domu. Podczas Mszy św., gdy przelatywały mi przez głowę wydarzenia z Karawany, miałam wrażenie, że to był sen. Bóg dał nam naprawdę dotykać Nieba... I to wszystko na wyciągniecie ręki... Ludu Boży, przyjdź do Pana, powróć do Niego całym sercem, aby naprawdę żyć i kosztować Jego słodyczy.
Komentarze
Prześlij komentarz