Odczuwamy wszystkimi zmysłami, że nieuchronnie zbliża się koniec Karawany. Choć chciałoby się iść dalej, bo serce nieustannie pragnie głosić Pana, to jednak siły się kończą i wolą Pana jest byśmy wrócili do Domu. Dziś spożyliśmy wspólnie kolację w ogrodzie, przy jednym stole i podsumowaliśmy czas głoszenia.
Śpimy w domu, gdzie już kiedyś zostaliśmy przyjęci na Karawanie. Ale wróćmy jeszcze do początku. Od rana byliśmy w Nacławiu i zostajemy tu do jutra. Mieliśmy dużo czasu by odwiedzić mieszkańców i pomodlić się z nimi w domach. Kiedy myśleliśmy o obiedzie i postanowiliśmy, że po obchodzie domów spotkamy się przy kościele i będziemy organizować jedzenie, zadzwonił ksiądz, znajomy s. Łucji i zapowiedział swoje przybycie o 15 wraz z prowiantem :) Tak więc w godzinie miłosierdzia mieliśmy wizytę gości z Poznania.
O 19:30 mieliśmy Mszę św., podczas której modliliśmy się za mieszkańców Nacławia. Mogliśmy dziś obserwować niezwykłą moc Eucharystii. W jednej z osób dokonała się jakaś niezwykła przemiana podczas Mszy św., którą dostrzec można było na zewnątrz. Takie rzeczy tylko Pan może uczynić i to w tak krótkim czasie.
Komentarze
Prześlij komentarz