Dzieje Apostołów Karawany
W pobliżu tego miejsca znajdowały się posiadłości namiestnika wyspy imieniem Publiusz, który nas przyjął i po przyjacielsku przez trzy dni gościł. Ojciec Publiusza leżał właśnie chory na gorączkę i biegunkę. Paweł poszedł do niego i pomodliwszy się położył na nim ręce i uzdrowił go. Po tym wszystkim przychodzili również inni chorzy na wyspie i byli uzdrawiani. Oni to okazali nam wielki szacunek, a gdyśmy odjeżdżali, przynieśli wszystko, co nam było potrzebne.” /Dz 28,1-10/ Po pierwsze: deszcz zaczął padać rano na Mszy św., dlatego też posiedzieliśmy trochę na pustelni. Kiedy chcieliśmy pójść dalej, deszcz zaczął padać jeszcze mocniej. Pan dał nam odpocząć na adoracji. To na pewno Matka Boża z Góry Karmel załatwiła nam to. Pomogliśmy też w różnych pracach w pustelni. Po jakimś czasie przestało padać więc po raz kolejny pożegnaliśmy się z ojcem Januszem i wyszliśmy na ganek. Zaczęło lać i grzmieć. Pomodliliśmy się i otrzymaliśmy odpowiedź, że nie mamy już dziś zostawać na Górze, ale cały czas padało... Pozostało pytanie „co robić?” Wróciliśmy na pustelnię i czekaliśmy.
O 16 miał być ślub w kaplicy. Poszliśmy się na niego by pomodlić się za nowożeńców, posłużyć i zebrać tacę :P Po Mszy natychmiast pogoda zmieniła się, przestało padać i niebo zrobiło się błękitne. To był znak, że trzeba iść dalej. Zrobiliśmy jeszcze zdjęcie z parą młodą, złożyliśmy życzenia, zawierzyliśmy ich Matce Bożej i zobaczyliśmy, że pan młody ma problem z nogą.
Zaproponowaliśmy modlitwę, by Pan mu dopomógł, przecież nie może nie zatańczyć na swoim weselu! Po modlitwie ból kostki ustąpił. Słowo wypełniło się „Paweł poszedł do niego i pomodliwszy się położył na nim ręce i uzdrowił go.” Z ogromną radością zeszliśmy z Góry. Pan wskazał na skrzyżowaniu „prawo”. Ze śpiewem na ustach już trochę głodni ruszyliśmy w drogę. Nagle Olaf zatrzymał się i nie miał zamiaru zrobić kroku do przodu. Po lewej stronie drogi ujrzeliśmy grupę ludzi grilujących przy domu. Siostry spytały czy możemy dostać trochę chleba. Wywiązał się krótki dialog „-Dla osła? -Nie, dla nas. -Zapraszamy do nas na grila i herbatę.” Po chwili jedliśmy mięsko z grila i ciasto, gadaliśmy, śpiewaliśmy. Ludzie, którzy nas zaprosili niemalże przecierali oczy ze zdumienia widząc jak ich grill przy piwie zmienił się w spotkanie z Bogiem żywym :)
Zaraz okazało się, że będziemy mieli też nocleg, znów w Polanowie, tak więc Dzieje apostolskie nadal nas prowadziły „W sąsiedztwie tego miejsca znajdowały się posiadłości namiestnika wyspy imieniem Publiusz, który nas przyjął i po przyjacielsku przez trzy dni gościł.” Nie wiemy jak długo tu zostaniemy ;) Braci przyjęła na nocleg pani Beata, która później powiedziała, że prosiła Matkę Bożą by mogła nas wziąć na nocleg. Dziewczyny natomiast zaprosiła Marta, chyba nie zdając sobie sprawy, że jutro będzie Ewangelia o tym jak Marta przyjęła do swojego domu Pana Jezusa :). Wieczorem Marta pełna radości oznajmiła: „Na takim grillu jeszcze nie byłam żeby się modlić.”
KOCHAM WAS BRACIA I SIOSTRY .NIECH WAS ZAWSZE PROWADZI NASZ PAN.
OdpowiedzUsuń