Mama kocha, Mama wie najlepiej

Każdego dnia możemy pisać "Ach, co to był za dzień", bo każda chwila naszej wyprawy z Jezusem jest wyjątkowa. Jednak o dzisiejszym dniu możemy powiedzieć, że był naprawdę niesamowity. W urodziny Maryi mogliśmy ofiarować Jej tylko naszą miłość i otwarte serca. My natomiast dostaliśmy ogrom darów, które nas rozradowały i wzmocniły duchowo i fizycznie. Od samego rana naszym modlitwom w różnych miejscowościach towarzyszyły figurki Maryi. W Świerznie do Mamy przyszła gromadka dzieci, a ze swoimi parafianami modlił się ksiądz proboszcz, dając jako pasterz przykład swej owczarni.


Zostaliśmy tu obdarowani pięknym prezentem :)

Następny postój i kolejne prezenty. Piotrek od początku prosi o lody i pizze. Jego wołanie nie pozostaje bez odpowiedzi. Najpierw pani przynosi pieniądze, mówiąc "To na lody", po czym pan związany ze Śląskiem i górnictwem ofiaruje nam datek i mówi, żebyśmy kupili za to pizzę. Bóg jest wielki! :) Po południu dojechaliśmy do Łodzieży, wsi poprzedzającej Miastko. Tu kolejna niespodzianka :) Czekaliśmy przy figurce Matki Bożej na mieszkańców wsi, by wspólnie pomodlić się, gdy podjechał samochód, a w nim nasze znajome z Odnowy w Duchu Świętym! :)
Brat jednej z nich, mieszkaniec Łodzieży, po tym jak nas zobaczył wsiadł w samochód i pojechał do Miastka po ekipę z Odnowy żeby jechać dalej do Bytowa na Mszę z modlitwą o uzdrowienie. W samochodzie powiedział, że zobaczył ludzi w czerwonych koszulkach wiozących obraz, po czym zawrócił spowrotem do Łodzieży. Przed ich przyjazdem zaczęliśmy zastanawiać się dokąd pojechać w Miastku, by prosić o nocleg. I po co nam to ludzkie planowanie, skoro Mama troszczy się i wie najlepiej czego potrzebujemy :) Później jedna z tych osób powiedziała "To ja chcę jechać do Bytowa, a tu Pan Jezus przyjeżdża do mnie".  Zanim trafiliśmy na nocleg do naszych dobroczyńców, pojechaliśmy na pizzę. Tak świętowaliśmy urodziny naszej Mamy :)
Po pizzy dostaliśmy jeszcze colę. Jak się później okazało modlił się o nią Krzysiek :) Dzień kończymy w domach, gdzie Bóg prawdziwie mieszka w sercach ludzkich, ale te serca pragną Go więcej i więcej. Późnym wieczorem osoba, która zajęła się organizowaniem noclegów dla Karawany i przyjęła część z nas do siebie, dostaje sms od koleżanki, u której śpią nasi bracia "Dziękuję. Jest tu u mnie Jezus". Radość z niesienia Chrystusa innym-bezcenna :)

Komentarze